Zulu Kuki, czyli prywatnie po prostu Łukasz. Człowiek orkiestra, ale grający tylko na własnych zasadach i w stylu, który mu odpowiada. Na co dzień tancerz, spiker, organizator imprez, podróżnik, projektant, pasjonat ludzi … i tak można by jeszcze trochę wymieniać. Dla nas jednak, Łukasz jest gościem, który zaciekawił nas w szczególności swoimi autorskimi projektami ubrań, a także współpracą z jedną z polskich marek streetwearowych. Sprawdźcie nasz wywiad z Zulu Kukim.
Cześć Łukasz, zanim przejdziemy do pytań dotyczących strikte Twojej osoby, powiedz nam, czy i skąd znasz Poldona. Pamiętasz może, gdzie znalazłeś pierwszą wzmiankę o naszej stronie?
Zulu Kuki: Cześć! Ciężko Was nie znać (hehe). A tak poważnie, to nie kojarzę by ktoś przed Poldonem pisał typowo o polskim streetwearze. Ale kiedy pierwszy raz do Was trafiłem? nie pamiętam. Jak jeszcze mieliście sklep!
To było dawno temu (ok. 2 lat przyp. redakcja) – tym bardziej cieszymy się, że śledzisz nas już kawałek czasu. Wspomniałeś o polskim streetwearze, ale zanim do niego przejdziemy, powiedz nam się skąd u Ciebie zainteresowanie samym streetwearem? Czy był to temat, zazębiający się z Twoją pasją (taniec), czy może zupełnie inny kierunek?
Zulu Kuki: Jest to nieodłączna część kultury młodzieżowej. Wiadomo, że nie tylko, ale świat młodych i zdeterminowanych ludzi kreatywnych to miejsce, w którym odnajduję się najbardziej. To jak wyglądasz w jakiś sposób mówi o Tobie. Już jako mały zajawkowicz, przykładałem dużą wagę do tego jak wyglądam i robiłem wszystko by nie wyglądać jak wszyscy dookoła. Czasem delikatniej, czasem trochę mocniej, do czego wracam wspomnieniami z uśmiechem na twarzy. Z czasem gdzieś tam pomiędzy moimi zainteresowaniami znalazło się miejsce i chęci na to, by o tym pisać coś więcej. Nie wspominając już o tym, że od zawsze lubiłem dużo pisać.
W takim razie już widzimy, że mamy ze sobą dużo wspólnego. Ciągle jesteś dla nas jednak niedościgniętym aktywistą. Oprócz prowadzenia swojej strony (www.zulukuki.com) działasz na wielu frontach. Wiemy, że nie chcesz żeby pytano Cię o to dokładnie więc spróbujemy z innej strony – czego nigdy nie zrobiłbyś, by wypromować daną markę? Czy jest szansa, że zobaczymy np. Zulu Kukiego ubranego w garniaka, promującego klasyczne garnitury?
Zulu Kuki: Nie ma nic złego w garniturach! Nie chodzę w nich na co dzień, ale są idealnym zestawieniem okolicznościowym. Szczególnie jeśli tego wymaga dress code w danym miejscu i czasie. Nie mam zamiaru rozmawiać o garniturach, ale może kiedyś będę je darzył większą sympatią. Póki nie są moim codziennym obowiązkiem, wolę pisać o tym co mi bliskie.
Co do samego pytania głównego, to nie mam zamiaru promować rzeczy, z którymi nie mam nic wspólnego. Wiesz o co chodzi. Ktoś zajmuje się modą, a nagle promuje czekoladki. Albo zajmuje się gastronomią, a nagle pisze o kaloszach. Nie lubię takich akcji, ale domyślam się, że treści wyrwane z kontekstu są wynikiem atrakcyjnych ofert. Jeśli będę chciał by u mnie pojawiły się inne tematy to znajdę osoby, dla których są one pasją . W mojej działalności nie ma miejsca na rzeczy, które na co dzień mam w dupie.
No i takie podejście lubimy i szczególnie propsujemy! Pozostając jeszcze w temacie promocji, zauważyliśmy Cię ostatnio na kilku zdjęciach marki Diamante Wear. Czy to jakiś szerszy projekt, czy pojedynczy „występ”. Możesz nam coś więcej opowiedzieć na ten temat?
Zulu Kuki: Z marką Diamante Wear współpracujemy od dłuższego czasu. Jeśli dobrze zbadasz temat to zauważysz, że jestem na większości zdjęć promujących kolekcje, od ponad roku. Lubię pracować z konkretnymi ludźmi. Osoby odpowiedzialne za markę wiedzą, czego chcą, a ja i Michal502, z którym pracuję przy zdjęciach, robimy tak, by to otrzymywali.
Można zatem powiedzieć, że znasz ją już dość dobrze. Czy na jej przykładzie lub zupełnie ogólnie jesteś w stanie powiedzieć kilka słów od siebie na temat rozwoju polskiego streetwearu? Załóżmy, że weźmiemy pod uwagę akurat ostatnio rok, przez który miałeś okazję z nimi współpracować.
Zulu Kuki: Pojęcie streetwear jest bardzo niedookreślone. Ludzie wykłócają się na temat tego co streetwear, co nie. Dla mnie to głupie. Ale mniejsza o to. Polski rynek z pewnością się rozwija. Widać to po asortymencie w polskich sklepach, coraz większych i mocniejszych kolekcjach polskich producentów i lookbooki, które w wielu przypadkach nie odstają od tego co robią światowe marki. Nie mniej jednak czekam na dzień, w którym polskie marki będą naprawdę doceniane i będziemy mieć takie dobra, które zna cały świat, a Polacy będą nosić je z dumą. Tego też życzę polskim producentom.
I my z takim zdaniem zgadzamy się w 100%. Sami nie umielibyśmy chyba tego dobrze zdefiniować. Nie odbiegając jednak od kontekstu, to nie sposób odnieść tutaj się do dwóch Twoich projektów, które niedawno mogliśmy zobaczyć. Czy Zulu Pants i koszula nomad to bardziej odpowiedź na polski rynek, czy po prostu realizacja pomysłu, który kłębił się w Twojej głowie od dawna?
Zulu Kuki: Chyba odpowiedzią na polski rynek bym tego nie nazwał. Jest wiele rzeczy, które widzę oczami wyobraźni, ale albo takich nie ma w rzeczywistości, albo ich dostępna wersja mi nie odpowiada. Stąd moje projekty. Ogólnie długo się zbierałem, żeby zakupić tkaniny i coś z nimi zrobić. Gdy już się za to zabrałem to uznałem, że chcę realizować te projekty, które są mniej standardowe, a siedzą w moich notatkach od bardzo dawna. To mnie mega jara. Wymyślanie, rysowanie i praca z krawcami. W niedalekiej przyszłości chciałbym by moje projekty były dostępne dla większej ilości osób niż tylko dla mnie (hehe). Ale teraz najważniejsze są kolejne eksperymenty, które już się szyją!
Tego oczywiście Ci życzymy i zaciskamy kciuki na premierę kolejnych, jak to nazwałeś eksperymentów. Powoli kończąc naszą rozmowę, chcielibyśmy zapytać, jakie polskie marki można znaleźć w Twojej szafie prócz wspomnianego Diamante, spodni Zulu i koszuli nomand. Co lubisz nosić na co dzień, czy kierujesz się przy poszerzaniu garderoby.
Zulu Kuki: Artykuły typu #OOTD na mojej stronie najlepiej to obrazują. Nie ubieram się do zdjęć inaczej, na co dzień inaczej. Jeśli chodzi tylko o polskie marki to najczęściej sięgam po Backyard Cartel. Znam ludzi, którzy za tym stoją i projekt ma w sobie mnóstwo pasji. Ponadto znajdziesz u mnie trochę Turbokolor, Phenotype, Elade i kilku innych mniejszych marek. Backyard Cartel, Turbokolor i Phenotype w moim odczuciu mają największe szanse, by wypłynąć na szerokie wody. Chciałbym by te marki nosił cały świat ze świadomością, że w Polsce robi się dobre rzeczy. Innym producentom oczywiście też tego życzę!
Widzisz, kiedyś w przyszłości Poldon będzie miał wersję angielską. Może wtedy uda się im wypłynąć dalej (hehe). Co do #OOTD to polecamy wszystkim sprawdzanie tych artykułów, a my jeszcze podpytamy o Twój kanał na yt. Pierwsze video wrzuciłeś już jakiś czas temu, czyżby projekt stanął w miejscu?
Zulu Kuki: Hah tego Wam i wszystkim życzę! Co do projektu wideo to tak, zatrzymał się i mimo, że pomysłów jest mnóstwo na kontynuację, to na chwilę obecną nie myślę by to ruszać. Obecnie jestem zaangażowany w wiele rzeczy, które są dla mnie ważniejsze i na nich się skupiam. Ale może kiedyś wrócę do tematu.
Ok, to w takim razie nie zatrzymujemy Cie już dłużej i życzymy pełnej zajawy i sukcesów w realizacji swoich projektów. Mieliśmy jeszcze zapytać, co nosisz w swoim plecaku, ale załatwimy to przy kolejnej okazji;) Dziękujemy za poświęcony czas i na koniec, jak to w wywiadach bywa – prosimy o pozdrowienia:)
Zulu Kuki: W plecaku zawsze notes, ołówek i Canon 60D. Reszta w zależności od potrzeb.
Hah… pozdrowienia. No dobra. Pozdrawiam wszystkich ludzi kreatywnych tego świata! Jesteście spoko.
Trzymaj się Poldon! Peace!
Dla zainteresowanych codzienną działalnością Zulu Kukiego, podsyłamy potrzebne linki:
www – zulukuki.com
insta – @zulukuki
fb – Zulu Kuki
[…] okazję chwilę pogadać o jego własnych projektach ubrań? Jeżeli nie, to obczajcie go sobie tutaj, a później koniecznie wróćcie do dzisiejszego wpisu, w którym pokażemy Wam, jak w Polsce robi […]