Dawno nie było aktualizacji w naszych wywiadach, ale sytuacja miała też związek z dłuższą pogawędką z dzisiejszym „gościem”. Wszystko przez kilka wspólnych tematów i zajawek, którymi się interesujemy. No, ale tak już bywa, kiedy rozmówcą jest niezwykle sympatyczna mordka, w tym przypadku Amadusz Mierzwa – grafik / ilustrator, którego możecie kojarzyć bardziej z jego pseudo. Zachęcamy do przeczytania wywiadu z AAAGHR!
Siema! Przeważnie w tego typu wywiadach starujemy od pytań o naszą stronę, ale tym razem zrobimy wyjątek i podpytamy o jedno z Twoich motto życiowych – Jedno życie jedna szansa. Opowiedz nam o swoich początkach z rysunkiem, ilustracją itp. Kiedy stwierdziłeś, że chcesz się tym zajmować zawodowo, że to jest Twoja szansa, którą musisz wykorzystać?
AAAGHR! – Amadeusz Mierzwa: To tytuł kawałka nowojorskiej kapeli H2O, który wytatuowałem sobie u Gozdiego w Dirty Lust Tattoo. Wiesz, chodzi o to, że mimo wzlotów i upadków cały czas Ty decydujesz o swoim życiu. Toby Morse, który to śpiewa pewnie miał trochę inny przekaz, wiesz, hardcore, kultura straight edge, ale to jest piękne w tej muzyce, że możesz ją dopasować do siebie. Zresztą każdy mój tatuaż ma jakieś znaczenie, dobrze, że mi przypomniałeś o tym, bo muszę skończyć nogę u Tackiego w Sauronie (śmiech).
Kiedy stwierdziłem, że chcę projektować nadruki na odzież? Rysowanie i sztuka pojawiły się w moim życiu, dzięki moim rodzicom, który we mnie zaszczepili ciekawość do świata i obserwacje. Natomiast nadruki na odzież? Kurde, nie wiem. Za dzieciaka robiłem szablony na deskorolkach z marketu dla kolegów z dzielnicy. Strasznie się jarałem klipami hiphopowymi, próbowaliśmy trochę naśladować styl ubioru, nosząc to co było w sklepach. Czasem przychodziły paczki z Niemiec, pojawiły się Defekt Shopy z podróbami Fubu, Homeboy czy Fishbone, potem pierwsze skateshopy i odkąd pamiętam zawsze interesowały mnie grafiki. Próbowałem je przerysowywać, miałem też bardzo krótki romans z murami. Gdzieś z tyłu głowy to siedziało i młody człowiek szkicował codziennie. Potem po prostu poznałem odpowiednich ludzi w odpowiednim czasie. Chyba tak los chciał.
Większość ludzi uważa, że niezależnie od dziedziny życia, najtrudniejsze są początki. Patrząc na Twój rozwój możemy stwierdzić, że niekoniecznie – zawsze twierdziłeś, że jeżeli znajdą się konkretni ludzie, szanujący Twoją pracę, wszystko jest do zrobienia. Jesteśmy jednak ciekawi, jak to się wszystko zaczęło – Twoja przygoda z rysowaniem dla polskich marek streetwearowych.
AAAGHR!: W tym roku wybiło już 8 lat w odzieżówce, widziałem dużo, zrobiłem dużo, uczę się cały czas na błędach i wiesz co? Nie zmieniłbym tej roboty na żadną inną. Były propozycje tatuowania, ale jest przesyt na rynku i trochę taka ?moda? więc odpuściłem. Wszystko zaczęło się kiedy studiowałem malarstwo (które rzuciłem łatwiej niż szlugi) – mój serdeczny przyjaciel i wybitny projektant Jurek Nosek dał mi cynk, że Hedonskate poszukuje rysownika. Jako, że mieszkałem niedaleko firmy, przeszedłem się pieszo, spotkałem się z Łukaszem Siekanowiczem i tak się wszystko zaczęło. W sumie Łukasz mi dużo pokazał, nauczył przygotowywać pliki do druku, haftu. Pamiętam jego abstrakcyjne opowieści kiedy pracował z pierwszymi markami hiphopowymi w Polsce. Potem pojawiały się kolejne firmy i firemki, było lepiej, było gorzej, a teraz tkwię w tym po same uszy.
Wiemy, że oprócz projektów komercyjnych, za które klient po prostu płaci, działasz również bardzo zajawkowo, na przykład z marką The Hive. Skąd u Ciebie takie podejście? Być może wynika to z zainteresowania polskim streetwearem?
AAAGHR!: Z Mateuszem Kowalskim współpracowaliśmy parę lat temu, na początku zajawkowo, a potem za szmal. Wtedy The Hive było marką stricte rolkową. Siedzieliśmy u niego na poddaszu w Krakowie kombinując jak słonie pod górę żeby to wszystko fajnie wyglądało od strony graficznej. Współpracował (i chyba dalej współpracuje) z nim jeszcze Monstfur tworząc bardzo fajne skomplikowane punkowe grafiki. Zresztą Kowal dalej wymiata na rolkach, a kontakt złapaliśmy ze sobą dzięki pracy dla Hedonskate.
Jeżeli już jesteśmy w temacie, to musimy podpytać o Poldona. Znałeś nas wcześniej, czy trafiłeś do nas podczas naszej rozmowy? :)
AAAGHR!: No oczywiście, że Was znam i regularnie czytam. Co to za pytanie?! (śmiech)
Śledząc polski rynek, odnajdujemy wiele Twoich projektów na ubraniach różnych brandów. Jeżeli możesz, spróbuj krótko opowiedzieć naszym czytelnikom, jak wygląda taka współpraca od kuchni.
AAAGHR!: Zazwyczaj firmy odzywają się, bo gdzieś mnie zauważyły, robiłem dla konkurencji, albo dla znajomych. Wiesz, potem to idzie lawinowo. Czasem wystarczy komuś zrobić drobną przysługę i poleci Ciebie dalej. Zwykle dostaję wolną rękę, bo klient wie, że finalny produkt który ode mnie dostanie zaspokoi gusta i guściki, no i przy okazji zarobi na tym.
Oczywiście nie jestem alfą i omegą, bacznie obserwuję rozwój rynku, robię rozeznania w terenie, uczę się i eksperymentuję. Z regularnością zleceń bywa różnie, niektóre firmy przygotowują się do sezonów wcześniej, inne robią wszystko na ostatnią chwilę. Stawki też są dostosowywane do klienta, ale ostatnio zamiast robić parę grafik, to wolę siedzieć i projektować całe kolekcje od A do Z.
Projektów faktycznie masz już sporo na koncie. Praca nad którym sprawiła Ci najwięcej przyjemności i dlaczego? Oczywiście interesują nas prace dla polskich marek.
AAAGHR!: Szczerze, dla każdej firmy praca była przyjemnością. Był finans, były projekty, czasem głupie napiny, innym razem tak jak wspomniałem – wolna ręka. Na pewno warto wymienić tutaj Phenotype od Pawła Dubiela. Chłopak nieźle miesza, szyje wyśmienite jakościowo ciuchy, a na jesień – masz to jak w banku – rozwalimy system!
Z tego, co się orientujemy na dzień dzisiejszy najwięcej Twoich rysunków możemy znaleźć na ubraniach Tabasko. Czy często zdarza Ci się mijać na mieście z osobami noszącymi Twoje ilustracje? Co wtedy czujesz?
AAAGHR!: Pierwszy raz jak zobaczyłem dzieciaka na PTG w mojej koszulce z Hedonskate, to napawała mnie duma. To było 8 lat temu i dokładnie to samo czuję dzisiaj. To samo czułem jak widziałem ludzi w ubraniach z Tabasko, Space Monkeys, Misbhv, Manto, czy kapel z Polski czy zagranicy.
Czasem mam ochotę podejść i zbić piątkę, ale jestem trochę anonimowy bo rzadko pokazuję facjatę i udzielam marketingowo swoją osobą. Chyba wolę siedzieć w pracowni i rysować niż być gwiazdorem. Chociaż? Może czas to zmienić?
Czy z Twoim zawodem związane są jakieś konkursy, w których bierzesz udział? Możesz się ewentualnie pochwalić wynikami.
AAAGHR!: Chyba nie, zresztą nie wiem czy są jakiekolwiek konkursy w tym temacie? Czasem wyślę smsa z nakrętki jakiegoś napoju, albo wyślę kupon w Lotto. Wolę jak klienci się do mnie zgłaszają bezpośrednio. Co nie znaczy, że mi się nie zdarzy wziąć udział ? szczególnie jak jest luźniejszy okres to chętnie rysuję takie rzeczy ? chociaż nigdy nic nie wygrałem (śmiech).
Co roku organizujemy zestawienia najlepszych naszym zdaniem produktów, lookbooków itp. w polskim streetwearze. Która praca Twoim zdaniem miała by szansę wygrać w kategorii najlepszych grafik i dlaczego?
AAAGHR!: Super lookbooki trzaska Doubled dla Phenotype i to wcale nie jest przylizywanie się.
Natomiast moim faworytem od lat jest Turbokolor. Jaram się tą firmą, całą otoczką, tym co robi Swanski. Kłaniam się!
A śledzisz innych grafików? Kogo? Jak Twoim zdaniem to wygląda wśród innych marek. Polscy projektanci dają radę?
AAAGHR!: Z wieloma projektantami się przyjaźnimy, wspieramy, czasem nawzajem siebie polecamy. Mamy normalny kontakt ze sobą, wiesz karma wraca, a ja nie jestem bucem artystą? Przynajmniej staram się (śmiech). Dużo ludzi przeszło z freelance i obsługi firm odzieżowych do korporacji gdzie trzaskają jakieś opakowania dla zupek chińskich.
Na pewno Konrad Wullert rządzi – poznaliśmy się kiedy pracowaliśmy razem w Manto. Ewa Mos ładnie rysuje i tworzy super projekty. Radek Sadlik, który projektował dla Intruza. Czy Maciek Polak odpowiedzialny za niektóre projekty dla Tabasko czy Pan tu nie stał.
Jest też wielu zdolnych młodych, którzy się wybijają, a ja będę kibicował bo lubię oglądać ładne rzeczy.
Możemy się pochwalić, że w swojej szafie mamy między innymi szarą bluzę crewneck z Twoim projektem (Damn It). Czy możesz podpowiedzieć, co masz teraz w planach oraz kiedy Twoje kolejne pomysły przelejesz na ubrania?
AAAGHR!: Na pewno mam zamiar udać się na zasłużone wakacje, co do projektów – jest parę fajnych długofalowych tematów nad którymi pracuję dla zagranicznych firm. W wolnej chwili robię swoje prywatne rysunki, które może kiedyś ujrzą światło dzienne.
Trochę wbiłeś nam klina tą informacją o jesiennym Phenotype. Będziemy na pewno oczekiwać finalizacji projektu z niecierpliwością. Domyślamy się, że nie wszystkie projekty powstają tak „kolorowo”? Bywają takie, których w ogóle byś się nie podjął?
AAAGHR!: Oczywiście, że są takie. Na pewno nigdy nie zrobiłbym niczego związanego z nacjonalizmem, rasizmem i całą tą obłudą ultraprawicową. Nie po drodze mi z przekonaniami. Po za tym wychodzę z założenia, że dla naziolstwa nie ma miejsca w 21 wieku. Zresztą nadruki na odzieży, to co się nosi, zawdzięczamy dzięki ekipie Shirt Kings, którzy skomercjalizowali graffiti w latach 80. To wszystko wywodzi się z kultury hip-hop, a jak widzę koszulki z napisami ?śmierć wrogom ojczyzny? czy ?biała polska katolicka? to mnie krew zalewa? No fuckin? way!
A jeżeli miałbyś porównać polski rynek streetwear do zagranicznego? Różnice są duże? Jak to widzisz z perspektywy ilustratora pracującego dla obu klientów?
AAAGHR!: Na pewno są różnice w organizacji, różnice w podejściu do projektów. Klient zagraniczny daje Ci większy luz, nie narzuca jakiś modnych tematów, natomiast w naszym kraju często-gęsto staramy się wzorować na czymś co już się sprawdziło w zeszłym sezonie za granicą. Oczywiście nie jest to regułą, ale zdarza się dosyć często. O kwestiach finansowych nie ma sensu mówić bo za Odrą jest inna siła nabywcza co przekłada się na mój finans. Polskie firmy powinny prowadzić ostrą ekspansję na rynki zachodnie, wtedy dużo rzeczy zmieni się na plus.
Na pewno wiele krajowych firm jest lepiej uszytych niż tych zachodnich. My przykładamy się do detali, krojów, materiałów, co trochę zabija biznesowo, bo klient wymaga atrakcyjnej ceny, a zarobek wtedy jest zaskakująco śmieszny.
A jeszcze jest jeden śmieszny aspekt. W Polsce firma nie chwali się tym z jakim artystą / projektantem współpracuje, żeby inna mu go nie ukradła. Bardzo dziwna praktyka, praktycznie nie spotykana na zachodzie, ale tego to ja już nie zrozumiem?
W jednym z Twoich wpisów znaleźliśmy info, że nie masz się w co ubrać hehe. Jak to jest z tymi ubraniami – nie kusiło Cię nigdy otworzyć własny brand? Przecież projekty miałbyś gotowe od ręki.
AAAGHR!: Wiesz, jest taka niepisana zasada, że to co zaprojektuje czy narysuje, to mi firmy przysyłają, czasem nawet jakieś bonusy się trafią. Przez lata nie kupowałem ciuchów, akcesoriów, buty też czasem dostawałem. Rynek się zmienia, kapitalizm działa tak jak działa, firmy też mają odmienną politykę wewnętrzną i zdarza się być pominiętym. Ale to żaden problem przecież, płakać z tego powodu nie będę.
Co do własnej firmy, próbowaliśmy swoich sił ze znajomymi tworząc taki twór pod nazwą Unfair Supply, które początkowo miało się zajmować produkcją szeroko pojętych akcesoriów, które to przerodziły się w ciuchy i snapbacki. Było, minęło, chyba zbyt undergroundowo byliśmy ukierunkowani, no i nic z tego nie wyszło.
Tak jak wspominałem wcześniej, nie jest mi dane gwiazdorzyć i nie czuję się na siłach, żeby ciągnąć swoją osobą całą firmę, więc raczej w grę wchodzą rzuty paru teesów na gildanie z fajną grafiką, ewentualnie kolaboracja z kimś, aniżeli startowanie od zera.
Wiemy, że polski streetwear nie jest Ci obcy i śledzisz rynek na bieżąco. Jesteśmy zatem ciekawi, co znajdziemy w Twojej, jak już wiemy, wcale nie takiej pustej szafie. Jakie polskie marki nosisz na co dzień i dlaczego?
AAAGHR!: Z polskich firm? Moje ulubione to Trashskate, Turbokolor, Phenotype, Backyard Cartel i Intruz.
Bardzo spoko typy, które również śmiało możemy polecić naszym czytelnikom. No właśnie, bo tu jest na pewno kilku młodych, różnie prosperujących rysowników – co mógłbyś im przekazać na początku ich przygody z ilustracją, streetwearem, czy streetartem?
AAAGHR!: Dzieciaku! Rysuj, szkicuj w każdej wolnej chwili! Oglądaj, inspiruj się, rozmawiaj z ludźmi, chodź na wystawy, poznawaj ludzi, kupuj książki, albumy, a jeśli nie masz szmalu to oglądaj je w internecie. Zapisz się na kurs rysunku, albo naucz się taniej sam w domu. Nie pomijaj klasyki malarstwa czy rzeźby – ucz się od najlepszych. Nie ćpaj bo to Ci w niczym nie pomoże, tak samo chlanie będzie blokować Twoją inwencję twórczą.
Z każdym dniem Twoja zajawka będzie procentować. Nie wszystko pójdzie gładko i po Twojej myśli, ale jeśli będziesz dostatecznie zdeterminowany to dotrzesz do celu, osiągniesz swoje zen i kiedy będziesz się budził rano to poczujesz tą wewnętrzną dumę i samospełnienie. Nie od razu Rzym zbudowano, ja w odzieżówce siedzę 8 lat i cały czas się uczę i staram doskonalić.
No i o to chodzi! My dziękujemy Ci bardzo za poświęcenie czasu, życzymy realizacji wszystkich zamierzonych projektów oraz przede wszystkim wyczekanych, udanych wakacji! Na koniec poprosimy jeszcze o szybki rysunek specjalnie dla Poldona hehe. Piątka!
Rysunek jest, a my mamy dla Was jeszcze jeden bonus. Ciekawa playlista prosto od AAAGHR, czyli kawałki, które mogą Wam pomóc w inspiracji, tworzeniu lub być po prostu częścią Waszej listy do osłuchiwania po godzinach.
[…] Za projekty odpowiedzialny jest Amadeusz Mierzwa. (sprawdź nasz wywiad z artystą) […]
[…] z polskimi brandami, czyli sam Amadeusz Mierzwa (nasz wywiad z ziomeczkiem do przeczytania tutaj). Od jego pracy wszystko się zaczęło i tak powstał flagowy produkt marki, czyli bordowy […]